środa, 16 września 2015

MINI PODRĘCZNIK cz. II

6.Technika żeglowania.

Aby zrozumieć żeglowanie należy przede wszystkim zaprzyjaźnić się z wiatrem, poczuć każdy jego podmuch i stale go obserwować. Będzie on bardzo potrzebny do pływania, a my każdy jego zryw będziemy starali się wykorzystać. Tak robią nie tylko żeglarze biorący udział w Mazurskich regatach, ale i wszyscy poruszający się po wodach jezior i mórz. Przyda się tu trochę wyobraźni, cierpliwości i stałego zaangażowania.

Najpierw proponuję poznać wiatry, z którymi będziemy mieli do czynienia:

http://www.ahoj-yachting.pl/images/stories/thumbnails/images-stories-kierunki-wiatru-700x672.jpg

Każdy wiatr wymaga odpowiedniego dostosowania żagli. Najprzyjemniej pływa się według mnie bajdewindem. Są przechyły, fajne emocje, a jednocześnie nie jesteśmy narażeni na niekontrolowane przerzuty bomu. Nie jest przyjemnym spotkanie z tym oto osobnikiem. Nie jedna osoba przekonała się, że nie warto z nim zadzierać. Grozi to albo ogromnym guzem na głowie albo nieprzewidzianą kąpielą w wodzie.

Przy ustawianiu żagli powinniśmy przede wszystkim patrzeć na:

·        ICKI – krótkie sznureczki (najlepiej jak najcieńsze) często przywiązane do want pokazujące kierunek wiatru. Każdy może zrobić je sam jeśli takowych nie ma. Liny będą zdecydowanie do tego za grube. Z braku laku nawet kawałek papieru będzie dobry. Można również użyć do tego kilku nitek, kawałka postrzępionej liny. Stawiam tu na waszą wyobraźnie.

·        FLAGĘ – o ile takowa jest. Piracka czy inna, ale na pewno pokazuje wiatr. Często jest ona jednak przyczepiona na topie masztu. Ciągłe zadzieranie głowy nie jest za komfortowe także jeśli macie możliwość proponuję skorzystanie z icków.

·        ŻAGLE – jeśli trzepoczą to znak, że należy je wybrać podciągając talię i szot foka. Żeby łatwo było nam wybrać żagiel należy zwrócić się do wiatru, czyli w kierunku, z którego wieje. Wytracamy wtedy jednak prędkość. Należy zrobić to szybko i na granicy tak, żeby zwolnić jak najmniej.

DOSTOSOWANIE SIĘ DO WIATRÓW

BAJDEWIND
Zaczniemy od mojego ulubionego. Fartem jest, że bardzo często mam okazję nim pływać. Jest to ostry wiatr, a więc ściągamy talię, czyli grota oraz foka do siebie. Przy zbyt mocnych przechyłach odpuszczamy. Ostrzymy sterem od siebie, a odpadamy sterem do siebie. Trzeba natomiast uważać, żeby nie ustawić się pod wiatr przy ostrzeniu, żeby nie wytracić prędkości.

Zwrot przez sztag:


FORDEWIND
Wiatr zupełnie od tyłu. Efektem tego jest rozłożenie żagli na dwie strony. Obojętnie czy grot czy fok ustawiony jest po lewej lub po prawej. Aby wiatr napełnił żagle należy odpuścić szoty. Nie zostawiamy ich jednak luźno. Musi być lekki opór, który pozwoli nam płynąć. Takim wiatrem najszybciej i najłatwiej dopłyniemy do celu. Trzeba uważać, żeby nie zbaczać z kursu, bo grot i fok mogą szaleć przy dużym wietrze.


BAKSZTAG
Wiatr, którego nie polecam laikom, choć na pewno przyjdzie wam nim pływać, gdy sytuacja do tego zmusi. Wiatr ten wieje od tyłu, gdzie oba żagle skierowane są na jedną stronę w zależności od halsu. Tak jak w przypadku fordewindu odpuszczone szoty, choć niepuszczone luzem. Należy uważać na niekontrolowane zwroty – trzeba cały czas obserwować ten stale zmienny wiatr i nie zbaczać z kursu. Przy wykonywaniu zwrotu, a szczególnie przy dużym wietrze!!! ustawiamy się najpierw do fordewindu, gdzie zbieramy talię do siebie, żaby była oporowa zwinięta i dopiero po przehalsowaniu można odpuszczać talię na drugą stronę. Jest to bardzo łopatologicznie opisane, ale jakże ważne w praktyce.

Zwrot przez rufę:

7.WSKAZÓWKI – co zabrać na jacht, żeby potem się nie rozczarować J

1.     PRZEDŁUŻACZ, aby podłączyć ładowanie akumulatora. Zalecam taką dłuższą wersję, gdyż nigdy nie wiadomo jak daleko będzie znajdował się agregat z prądem.


2.     LATARKĘ – w razie braku prądu czy rozładowanego telefonu często jest jedyną szansą na światło, gdy nocujemy na dziko. Nawet w małych przystaniach często nie ma żadnej latarni ani miejsca, żeby podłączyć się do prądu. Dodatkowo bardzo fajnym i przydatnym patentem jest zainstalowanie latarki na salingach, co zaobserwowałam na wielu jachtach w tym roku. My kiedyś używaliśmy lampy gazowej. Można również powiesić latarkę na bomie co też da dużo światła. Najfajnieszym sprzętem jaki ostatnio widziałam była jednak latarka NA KORBKĘ. Przywitała do nas od nowych znajomych z jachtu obok (Laska pozdrowienia J z Sulejówka) świeciła bardzo jasno i długo podczas nocnego posiedzenia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz